Bajka o bajce. Szczęśliwy koniec
W
ubiegły weekend miałyśmy, z Manią, przyjemność uczestniczyć w
premierze nowego spektaklu Teatru Gdynia Głowna, pt. "Bajka
o bajce. Szczęśliwy koniec".
Historia, którą mogłyśmy poznać tym razem była kontynuacją
dwóch innych przedstawień jakie można było zobaczyć na scenie
gdyńskiego teatru. Pierwszą z nich była "Bajka
o księciu Pipo i jego czerwonym koniku",
natomiast o drugiej - "Bajka
o księżniczce Popi i smoku Tarabistraku"
- pisałam w
tym wpisie.
O
SPEKTAKLU:
„Bajka
o bajce. Szczęśliwy koniec”
to trzecia i ostatnia część historii opowiadającej burzliwe losy
księcia Pipo i księżniczki Popi. W spektaklu śledzimy ich podróż
po Krainie Do Której Nikt Nigdy Nie Chodzi i wizytę w Bibliotece
prowadzonej przez Białego Szczura, gdzie bohaterowie spróbują
przeczytać Księgę Swojego Życia.
Czy
lektura tej księgi rzeczywiście da im wskazówki i mądrość
niezbędną do kontynuacji swoich poszukiwań? Bo dotarcie do swoich
ukochanych, których widziało się jedynie we śnie wydaje się
zadaniem niemal niemożliwym...
Wyzwania,
z którymi będą musieli się zmierzyć Pipo i Popi pokażą widzom
dojrzewanie tych postaci i podkreślą konieczność podejmowania
odpowiedzialnych decyzji. Ich historia opowie także o wytrwałości,
niezbędnej do osiągania celów.
Trzecia
część historii Pipo i Popi przyniesie również poetyckie
wyjaśnienie braku jednoznacznych zakończeń poprzednich części
tryptyku.
„Bajka
o bajce. Szczęśliwy koniec” to trzecia i ostatnia część
historii opowiadającej burzliwe losy księcia Pipo i księżniczki
Popi. W spektaklu śledzimy ich podróż po Krainie Do Której Nikt
Nigdy Nie Chodzi i wizytę w Bibliotece prowadzonej przez Białego
Szczura, gdzie bohaterowie spróbują przeczytać Księgę Swojego
Życia.
Także
w tym przypadku spektakl zada dzieciom całkiem dorosłe pytania i
ceniąc ich intuicję, odpowie na nie szczerze i bez infantylnych
uproszczeń.
Tak...
dokładnie to ostatnie zdanie opisu idealnie podsumowuje moje przemyślenia
na temat spektaklu. Faktycznie nie ma w nim uproszczeń. Początek
może być trudny do zrozumienia przez dzieci. Chwile zajęło mi
wytłumaczenie Mani tego co działo się na scenie w pierwszych minutach.
Dzieci mogą mieć problem ze zrozumieniem, że dana scena jest snem,
a jej "zapętlenie" miało na celu utrwalenie tej mary
nocnej w pamięci bajkopisarki, aby ta po przebudzeniu była w stanie
przelać senne wydarzenia na papier.
Księżniczka
Popi i książę Pipo to dwoje niezwykłych postaci - oboje posiadają
moc spełniania marzeń. Oboje poszukują swoich prawdziwych miłości,
które poznali... we śnie. Mają za sobą długą drogę oraz wiele
przygód. Byli już w Sklepie z dziećmi oraz w Schronisku dla
zabłąkanych dzieci. Zarówno księżniczka jak i książę musieli
stawić czoło złemu smokowi. Teraz czeka ich podróż przez Krainę,
Do Której Nikt Nie Chodzi oraz przygoda w bibliotece –
przedstawiona w jakże ciekawy dla małego widza sposób, przy użyciu
lalek. Czy znajdą siebie nawzajem? - aby poznać odpowiedź na to pytanie musicie osobiście wybrać się do teatru.
W
trakcie spektaklu sala nie raz wypełniała się śmiechem uroczej
widowni, ale był też momenty, kiedy maluchy podskoczyły w
miejscu... ze strachu przed smokiem. Scena, w której się pojawił
była przypomnieniem tego co wydarzyło się w "Bajce o
księżniczce Popi" jednak pokazywanie tego jak stwór zabija
żołnierzy, a później zbliża się do lekko spłoszonych dzieci
nie każdemu rodzicowi się spodoba.
"Bajka
o bajce..." jest przedstawiona w bardzo specyficzny sposób.
Wyobraźnia musi być na pełnych obrotach, aby zrozumieć co się
dzieje, a wierzcie mi, przez godzinę dzieje się bardzo dużo. Mamy
do czynienia z czterema aktorami wcielającymi się w wiele ról,
pojawiają się też lalki, będące odzwierciedleniem Popi i Pipo, a
dekoracje są używane na różne sposoby. Poruszane są trudne, dla
małego człowieka, tematy. Bieżąca historia bohaterów jest
przeplatana "przebłyskami" z poprzednich części
trylogii. Może to brzmieć jak jeden wielki galimatias, ale to
wszystko co dzieje się na scenie ma swój urok i nie wiadomo kiedy
mija 60 minut. Chociaż, jak twierdzi moja córka, każda bajka o
księżniczkach i książętach kończy się tak samo to widz
będzie zdziwiony, kiedy aktorzy ukłonią się na zakończenie.
Spektakl wymaga od dzieci skupienia, aby wczuć się w historie. Pomimo kilku minusów wyszłyśmy zadowolone. Kilka rzeczy musiałam jeszcze wytłumaczyć Marysi, bo pogubiła się między wątkami, ale stwierdziła, że był to fajnie spędzony czas i nie może się już doczekać kolejnej wizyty w podziemiach gdyńskiego dworca.
![]() |
Fot. Grzegorz Kujawiński / Teatr Gdynia Głowna |
![]() |
Fot. Grzegorz Kujawiński / Teatr Gdynia Głowna |
![]() |
Fot. Grzegorz Kujawiński / Teatr Gdynia Głowna |
Spektakl,
pt: "Bajka
o bajce. Szczęśliwy koniec"
zobaczycie na scenie Teatru
Gdynia Głowna,
który znajduje się w podziemiach gdyńskiego dworca.