6 rzeczy, które powinnaś zrobić zanim drugie dziecko przyjdzie na świat
Są
takie rzeczy, które fajnie by było zrobić zanim dzieciątko numer
2 przybędzie na tą stronę brzucha. Nie mam tu na myśli rzeczy tak
podstawowych jak przygotowanie wyprawki (jeśli szukasz ściągi
kliknij TUTAJ),
przygotowanie mieszkania czy też torby do szpitala - to są kwestie,
które chcesz czy nie chcesz musisz ogarnąć. W trakcie oczekiwania
na małego człowieka pomyśl o sobie, o partnerze i tym maluchu,
który jest już z Wami, też przygotowuje się do przyjęcia
rodzeństwa i czeka go niemała rewolucja życiowa.
1.
Korzystaj z czasu wolnego.
Jeśli
starsze dziecko uczęszcza do przybytku radości zwanego potocznie
żłobkiem/przedszkolem, korzystaj z czasu do bólu. Wyciskaj
wszystko z tego, że masz te pół dnia wolnego. Jeśli jesteś już
na zwolnieniu i oczywiście czujesz się na siłach rób to co
przynosi Ci radość i relaksuje do granic możliwości. Ja przyznaje
się bez bicia, że 3/4 dnia przesypiam. Lubię spać, pomaga mi to
przetrwać bez zamordowania ludzi wokoło. Jakbym mogła to bym w
ogóle nie wychodziła z łóżka. Ja tak mam przez całe życie, Ty
zapewne masz hobby i potrzeby bardziej normalne Ha!Ha!Ha! Śmiem
twierdzić, że tym przesypianiem połowy życia ratuję budżet
rodzinny, bo odkryłam w sobie niedawno uzależnienie od wkupywania
internetów. Kurier przy drzwiach sprawia, że w kącikach ust mojego
męża toczy się piana... lepiej, żebym leżała w tych betach.
Tak, stanowczo, tak!
Wyjdź z domu. Na zakupy, z koleżankami, sama ze sobą na spacer. Dla higieny psychicznej.
2. Randkujcie
do upadłego.
Choćby
miało to być wyjście na lody na miasto - idźcie! SAMI! Młode w
przedszkolu - wyskoczcie przynajmniej na godzinkę. Memory
fajnd - babcia i goł na miasto wieczorem. Jeśli jest opcja
opchnięcia pociechy do kogoś na noc - skorzystaj! Z jednym
dzieckiem romantyzm w związku jest ograniczony, a co będzie jak
pojawi się drugie? Jasne, że można z wózkiem wyjść na kawę czy
te lody... Ale jak jest szansa poszwendać się bez małego bąka
to trzeba to wykorzystywać. My wychodzimy kilka razy w tygodniu
kiedy Maśka jest w placówce. Jeśli jest opcja wyjścia
przynajmniej na działkę, bez młodej to idziemy.
Babcia
jest w domu, młodej nie chce się krzątać między mną z kosiarką,
a Starym z grabiami to zostaje. Po jakimś czasie przychodzą z
psem i cacy, a my mamy przynajmniej te 30 minut na wspólne wygłupy
i słuchanie przypałowego disco polo na fulla.
Mańka
błaga żeby zostać na noc u kuzynki, a my siedzimy na nabrzeżu w
Gdańsku z piwem bezalkoholowym w rękach głupio się chichrając co
to będzie jak podejdzie do nas policja? Potem stoimy na naszym
wiejskim polu i wcinając winogrona z worka oglądamy jak nadciąga
burza, która zmiata część Kaszub z mapy.
Mańka
chce do babci na noc, więc my już mamy sprawdzony repertuar w kinie
i wynalezioną knajpę z porządnym żarłem na okazję rocznicy.
Potem szlajamy się po innym mieście zapychając się dodatkowym
żarciem, bo knajpa była tak ekskluziw, że porcje w niej oferowane
nas nie nasyciły. Następnie jeździmy pół nocy po Trójmieście w
poszukiwaniu wina bezalkoholowego, bo... BO TAK! BO TAK MI SIĘ
CHCIAŁO!
Jak
przyjemnie jest następnego dnia. Niebawem będzie z tym
trudniej. Trzeba korzystać.
3.
Czas tylko dla starszaka.
Zrób
coś tylko i wyłącznie ze starszym dzieckiem. Niedługo w jego
życiu nastąpi rewolucja i nie będzie mieć rodziców na
wyłączność. U nas Mańka takie nasze wspólne wyjścia
nazywa: dniem mamuszki i dzidziusza. W takim dniu
najbardziej lubi pojechać ze mną do Sopotu. Nie wiem czemu. Po
prostu lubi jak szlajamy się po Monciaku, po molo i przy okazji
wpadniemy do Tigera po kwaśne żelki i do Maka na czisa. Uwielbia
też nasze wspólne wyjścia do kina. Bierzemy sobie kanapę na końcu
sali, pudło popcornu, coś do picia i tak leżymy. Ja przytnę
komara, a ona ma frajdę, bo sobie obejrzy bajkę.
Zróbcie
coś tylko we dwoje. Choćby miało to być dla Ciebie mało
atrakcyjne. Choćby miało to być dla Ciebie tak beznadziejną opcją jak 1,5h w kinie na jakże boskim filmie, pt. Kucyki Pony... To samo tyczy się taty. Niech sobie "porandkują" we dwoje. Tak jak Stary z Manią, np. na rybach.
4.
Wyjazdy, wkacje - family quality time.
To
ostatnie chwile tylko dla waszej 3. Wybywajcie, róbcie coś razem.
My jesteśmy powsinogi i nie usiedzimy na tyłku za długo. Mańka
jeździ z nami wszędzie odkąd jest na świecie. Lubi to, tak jak
lubimy to my. Czy jest to spontaniczny wyjazd na jachty na Kaszuby,
czy gra w bule na plaży o 21, czy bieganie za ręce we troje po
cudzym polu i włażenie na cudze snopki siana w akompaniamencie
dzikich salw śmiechu. Czas spędzony z rodziną jest najważniejszy! Jest jesień, idealna pora na rodzinny wypad do lasu na grzyby. Nie myślałam, że maluch może tak się cieszyć ze wspólnego szukania "tych z gąbeczką". Zarówno w pierwszej jak i w drugiej ciąży sporo jeździłam. Przed Mańką - bo to ostatni raz sam na sam. Teraz, bo tak jakoś się złożyło, że od początku roku wiecznie coś - gdzieś.
5. Wspólne przygotowania na przyjęcie nowego członka rodziny.
Włączajmy Starszaka w przygotowania na przyjęcie rodzeństwa. Niech czuje, że ma na coś wpływ. Mania siedzi obok mnie zawsze kiedy przeszukuję internety w poszukiwaniu brakujących rzeczy dla Dżastina. Ona wybiera wzory i kolory zamawianych rzeczy. Bardzo aktywnie brała udział w akcji remont. Wybierała kolory, dostała pędzel do łapki i malowała ściany. Niedawno wspólne we troje wybraliśmy się na USG. Nie sądzę żeby zbyt wiele ujrzała na ekranie, ale widziałam jak bardzo się cieszy kiedy usłyszała bicie serduszka tego małego brata.
6. Przygotowanie domu na chwilowy brak Ciebie.
- U mnie skupi się głównie na tym, że przestanę przekładać rzeczy z miejsca na miejsce. Bo mam taki problem ze sobą, że co jakiś czas przekładam rzeczy w szafach i Stary biadoli, że nic nie może znaleźć. No... tak więc ostatni raz coś układam i już zostawiam żeby mieć pewność, że przywiezie mi do szpitala to co trzeba.
- Przygotuję kilka kompletów ubrań dla Mańki. Nie ufam Staremu w kwestii ubierania jej odkąd pewnego dnia puścił młodą do przedszkola w najpodlejszych ciuchach domowo-działkowych, pod którymi była... niezdjęta piżama! Mańce też już nie ufam chociaż wiem, że ładnie sama siebie wystroi. Jednak ostatnio jest bunt na pokładzie. Kategorycznie odmawia ubierania spodni, a nie daj Boże dresów! Jak nie przygotuję gotowych kompletów to albo będzie przez pare dni wyglądać jak kosmitka, albo zajedzie ojca i będzie chodziła na karate w sukienkach balowych!
- Zamrażarka pełna dobra. Jakby nie było coś tam zawsze jest, bo od 150 dni jestem na diecie, ale to niekoniecznie nasyci głodnego chłopa zmaltretowanego kursami między szpitalem, przedszkolem, a domem. Teściowa nie da zagłodzić, ale niech tam jakieś dobre mięcho albo zupcia czeka na osamotniony ludek domowy.
Ostatnie 7 tygodni we troje przed nami. Może nawet mniej, bo kto tam wie. Skupiamy się teraz na sobie. Każdy z osobna lub głównie na Mańce. Niedługo czeka nas mała rewolucja. Odliczanie trwa.