Rozstanie...
... czyli mama wraca do pracy.
Ponad trzy lata spędzone w domu. Ponad 2,5 w towarzystwie dziecka. Nadszedł czas na zmiany. To właśnie o nich wspominałam TU. Czy wyszło to nam na dobre? Czy było/jest ciężko?
Gadu gadu.
Maśka, Maśka... Gada i gada. Ile się da i kiedy tylko się da. Klepie i klepie. Z sensem i bez sensu. Chyba to jej gadulstwo to moja wina. Sama trajkotałam do niej od momentu kiedy położono mi ją na piersi. Jako jedyna na sali śpiewałam i mówiłam do dziecka non-stop. O, sorry! Gadałam już wcześniej, bo prowadziłam dyskusje nawet z brzuchem. Jednak ta moja wieczna paplanina wychodzi nam na dobre, bo małej można teraz wszystko wytłumaczyć i przygotować na to co będzie ją czekało w kolejnych dniach.