Zostań królową okazji!
Mały
członek rodziny poza masą radości i miłości oznacza również
spore
wydatki.
Chcąc zapewnić maleństwu wszystko co najlepsze i niezbędne do
funkcjonowania
musimy sięgać głęboko do kieszeni.
Wszystko
kosztuje...
Można
pomyśleć, że skoro dziecko jest małe to ekwipunek potrzebny do
jego
„obsługi”
nie powinien wiele kosztować. Błąd! Wchodząc do sklepu z odzieżą
dziecięcą
można otrzeć się o stan przedzawałowy. Patrzysz na metkę i nie
dowierzasz
własnym oczom. Za malutką bluzeczkę czy spodnie wołają tyle
samo
co za ciuchy dla dorosłych. Owszem, można wyjść i zrobić zakupy
w
second
handzie, ale nie każdy ma zdolności wyszukiwania perełek w
stertach
ciuchów
walających się w koszach czy ściśniętych w rzędach wieszaków.
Nawet
jeśli jest się królową szmateksów, to jednak nie wszystko należy
tam
kupować,
prawda? Chcąc kupić coś fajnego w sieciówce muszę wyłożyć
kwotę,
którą
śmiało wydałabym na coś pełnowymiarowego, na coś dla siebie.
Kosmetyki?
Jeśli nasza pociecha nie ma problemów ze skórą to pół biedy,
ale
jeśli
mamy do czynienia z alergikiem to amba fatima! Emolienty, balsamy,
kremy-
o matko i córko! W krótkim czasie można pójść z torbami.
Pampersy?
Kończą się zawsze w nieodpowiednim momencie. Widzisz dno
opakowania
i możesz być pewien, że w tej chwili nie dorwiesz promocji w
najbliższej
okolicy.
Mleko.
No tak, masz w cyckach. Jednak nie każda mama ma możliwość
karmienia
piersią. Jestem takim przypadkiem. Po niecałym miesiącu nie
miałam
nic do zaoferowania małej. Nic! Kolejny wydatek proszę Państwa i
to
nie
mały.
Zabawki...
Ręce opadają na widok niektórych cen. Te dizajnerskie i hendmejdy
są
cudowne, ale ich cena już niekoniecznie. Chcesz dla dziecka jak
najlepiej,
ale
budżet domowy nie jest z gumy. Chyba, że masz miliony monet i
materac
wypchany
banknotami. Wtedy to co innego.
Każda
z nas może stać się królową okazji, władczynią promocji!
Kojarzycie
amerykański show „Extreme
couponing”? Pokazywał on rodziny posiadające całe segregatory
wypchane po brzegi kuponami rabatowymi, które potrafili zorganizować
tak, aby zakupy kosztowały tyle co nic. Kiedy przypomniałam sobie o
tym serialu postanowiłam poszperać w internecie w poszukiwaniu
odpowiedzi na pytanie: czy w Polsce jest coś, co byłoby
odpowiednikiem tych wspomnianych kuponów. Czy
jest opcja, aby ulżyć sobie chociaż trochę przy tej całej górze
wydatków? Jak
cudownie byłoby stać się królową okazji, mieć dostęp do bonów
zniżkowych na praktycznie każdą okazję. Gdyby mieć możliwość
monitorowania promocji w ulubionych sklepach internetowych. Od razu
byłoby lżej
na sercu i w portfelu.
W trakcie poszukiwań natknęłam się na portal: tanio.co,
który okazał się strzałem w dziesiątkę. Źródło kodów
rabatowych do praktycznie każdego sklepu, który przyszedł mi na
myśl.
Wewnętrzna
sknera aż przyklasnęła z radości! Wewnętrzny leń też zaciera
ręce, bo takie znalezisko oznaczać może tylko jedno: zakupy
internetowe- nie trzeba latać po sklepach z tobołami i dzieckiem
sępiącym wszystko co ma w zasięgu wzroku. Będzie taniej? Nie
trzeba namawiać mnie dłużej. Komponuję listę zakupów i
bezstresowo oddaję się gromadzeniu zaopatrzenia. Jedno jest pewne-
od tej pory portfel nie będzie płakał.
Post powstał we współpracy z portalem Tanio.co