Jak opanowałam atomową siłę mojego dziecka?
Maśkę można przyrównać do bomby atomowej. Jej siła jest ogromna! Zniszczenie jakie ze sobą niesie jest potężne. Jest wstanie rozwalić wszystko i wszystkich. Nieważne czy jest zdrowa czy jest chora- energia ją rozpiera. Na dobitkę całkowicie zrezygnowała z drzemki dziennej. Musiałam coś wykombinować, aby tą dziecięcą moc rozładować.
Ile możesz zrobić przy dziecku, a ile z dzieckiem?
Wydawałoby się, że przy dziecku ma się ograniczoną ilość manewrów. Co można zrobić przy małym człowieku? Podlewać kwiatki? Nie-e, bo zaraz zacznie za mną skakać po meblach i "chlupać" sokiem. Myć okna? Lepiej nie, bo zaraz mała wyruszy na misję samobójczą... Leżeć i pachnieć? Marne szanse... Zatem co pozostaje? Jest kilka opcji, które odkryłam całkiem niedawno i kilka, które wykorzystuję od dłuższego czasu.
Niespokojne noce
Noce niespokojne przeczołgały mnie. Nie wiem co wisi w powietrzu, ale Maśka niespokojnie śpi. Jak ona śpi w ten sposób to udziela się to mnie. Czemu? Bo mam dziury na bani i jak ona się kotłuje w łóżeczku, kilka metrów ode mnie, to ja robię to samo. Nie śpię, bo czekam czy dziecko przypadkiem zaraz się nie obudzi! A ona co? Nie budzi się! Matka- wariatka, stara- panikara.
Wiejsko-miejski lajf
-Tatusiu! Dawajta mjeko!
-A Ty co? Z głębokiej wsi?
Mieszkamy na wsi. Nietypowej wsi. Zapytasz co to za wieś, na której znajdziesz trzy salony fryzjerskie (w tym jeden mistrza Polski), dwie kosmetyczki, dwa gabinety dentystyczne, restaurację sushi i zaciszną knajpkę? Dodaj do tego korty tenisowe, squasha, centrum fitness, market i cztery inne sklepy. Co to za wieś?!?
Kierunek Syberia
Po kilkudniowym okresie kwarantanny wyjście poza dom sprawia ogromną przyjemność. Wycieczka jest tak samo ekscytująca jak wygranie miliona monet w totka. Mroźne, świeże powietrze jest dla odizolowanego schorowańca tak cudowne jak czekolada dla Starego po tygodniowym odwyku. Dziecko wypuszczone z domowego szpitala na wolność jest w siódmym niebie.
Śnieg, piękna pogoda, mróz szczypiący w uszy- idealne warunki na wycieczkę. Pojechaliśmy zwiedzać Syberię!
Przychodzi Maśka do lekarza...
-Pani! Poposim kekejke!
(Pani, poproszę naklejkę!)
Po wyjściu z bilansu w ubiegłą środę pomyślałam sobie, że dawno Maśka nie chorowała. BAM! Wykrakałam i jeszcze tego samego wieczora mały pierdzioł zaczął kaszleć. Jak domino padaliśmy jedno po drugim: Stary, Mańka i na koniec mła. Kwarantanna. Wiejska izolatka. Pierwsza klasa-gil do pasa.