Matka vs Ojciec: Zabawa z dzieckiem
Matka vs Ojciec w temacie wykorzystywania czasu drzemki dziecka: KLIK
Stara i Stary- tak podobni, a jednak tak różni! Charaktery idealnie dopasowane, poczucie humoru (prymitywne jak diabli) idealnie identyczne, zachowanie (często-gęsto poniżej poziomu człowieka rozumnego) identyczne. Jednak podejście do dziecka i zajmowania się nim to dla nas dwa światy. Ja robię tak, a on ... siak!
Maśka nie może się nudzić, bo jak zacznie zamulać to wpada na kosmiczne pomysły. Te pomysły z reguły nie są bezpieczne dla jej życia (albo przynajmniej uzębienia) ani zbyt mądre. Dlatego trzeba czasem ruszyć zwoje i podpowiedzieć jej czym się zając aby nie doprowadzić samej siebie na SOR, a Starych do zawału. Jak to wygląda?
Matka:
- zbuduje namiot z koca, szafki i stolika,
- stworzy ogromne "płótno" żeby Majkel Andżelo naszych czasów miał gdzie tworzyć (KLIK),
- wyjmie garnki, miski, mieszadła i otworzy z Marianem kuchnię eksperymentalną,
- powali się na podłodze i ułoży z Maśką puzzle/klocki miliard razy z rzędu,
- założy z Maśką zespół wokalno-taneczny i z pieśnią na ustach (dosłownie) oraz "polką-trzęsionką" zaczną doprowadzać sąsiadów do szału,
- przejrzy z małą wszystkie książki,
- ulula wraz z Maryśką wszystkie stwory typu: "kotek", "pesek-amiś", "Pim-pim", "łef", "misio", "lala", "plum-plum" i w szale zabawy pozakłada im nawet pampersy.
Ojciec:
- przywiąże na długim sznurku plastikową-zabawkową łyżkę do drążka,
- postawi krzesełko i posadzi na nim dziecko,
- bujnie łyżką w stronę dziecka,
- położy się na kanapie i zaśnie.
Cytując Marysię: "TA-DĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄ!"
Muszę Staremu pogratulować fantazji, bo sama bym nie wpadła na taki pomysł. Co jak co, ale wyobraźni to temu człowiekowi nie brakuje! A najgorsze jest to, że ta durna łyżka na sznurku zajmuje Maryśkę bardziej niż wszystkie moje pomysły do kupy zagarnięte...