Uszy to jedyny ogranicznik uśmiechu!
Ile radości można sprawić małemu człowiekowi zbaczając z obranej trasy. Spontan jest najlepszy! Kupa śmiechu i pisków zadowolenia. Wielki uśmiech, który ograniczają jedynie uszy. Gdyby nie one to zaciesz oplatałby całą głowę dzieciaka.
Jedziemy w kierunku Sopotu i nagle drogę zajeżdża nam auto z przyczepą w której stoi koń. W głowie od razu głupia myśl- "Oszukać przeznaczenie- hors ediszyn". Siedzę i obserwuję czy koń zaliczy glebę na zakręcie czy nie. Nie zaliczył...
Jedziemy dalej, jednak Stary zbacza z drogi. Staje pod hipodromem i zostawia nas w aucie. Po chwili przybiega i wyciąga Mariana. Lecę za nimi! A dupa auto trzeba zamknąć! Gonię mój domowy ludek. Słyszę tylko śmiechy i radosne piski.
Marycha już wpycha liście do końskich paszczęk. Dzieciąteczko uważa, że wszelkie stworzenia boskie trzeba dokarmiać. Zapewne myśli sobie, że bez jej pomocy padną z głodu. Stary ją odciąga. Marycha się nie poddaje. Idzie w krzaki i wyrywa trawę z korzeniami. Może chociaż tym nakarmi głodne biedactwa.
Biega od jednej zagrody (?) do drugiej. Śmieje się gdy konie próbują się gryźć w tyłki. Śmieje się jeszcze głośniej jak te cudne zwierzęta zaczynają się ganiać. Kiedy jeden próbuje kopnąć drugiego w łeb Mańka prawie tarza się z beki.
"Mami! I-ha-ha* (*koń)" , "Mami! Pffffff!" relacjonuje mi moja córa.
Chodzi ta mała łobuziara, macha paniom prowadzącym hipoterapię , przygląda się wszystkiemu. Już widzę, że mały paluszek wskazujący się prostuje, już widzę na co się kieruje i już wiem co zaraz usłyszę.
BAM!
"KUPA!" , "Mami! I-ha-ha- pupa-kjupa!".
Pracownicy hipodromu podśmiechują się. Maria tańczy z radości. My stoimy, śmiejemy się w duchu i pilnujamy czy pierdzioł nie dotyka ogrodzenia,bo jest pod napięciem.
Profile Pod Napięciem znajdziesz tu: