I want to ride my bicycle I want to ride my bike
Mamy jesień, a pogoda do weekendu była iście letnia. Każdą możliwą chwilę spędzaliśmy razem na zewnątrz. W niedziele Stary postanowił zarazić Mańkę swoją pasją i już wiem, że mam przechlapane i oboje żyć mi w przyszłości nie dadzą! Stary jeździ na rowerze gdzie się da i ile się da, Mańka jeździ z nim w foteliku, a w niedzielę pierwszy raz zasiadła na swoim prywatnym, który otrzymała od cioci i kuzynki.
Nie lubię jeździć na rowerze, bo mnie to nudzi. Jeżdżę tylko i wyłącznie dlatego, że Stary mi truje. Jeździliśmy na wycieczki z Trójmiasta do Władysławowa, z Gdańska do Gdyni i oczywiście po okolicznych wiochach- tak było zanim zaszłam w ciążę. Potem mój rower pożyczył szwagier , a jak już go oddał to nie dało się na nim jeździć.
Chciałam być dobra i wybrać się z Bartasem i Manią na przejażdżkę. Dojechałam do sąsiedniej wiochy zwanej Jankowem i tu skończyłam swoją przejażdżkę. To, że lampa nie działa wiedziałam, bo najzwyczajniej w świecie jej brakowało, ale to nie wszystko! Przerzutki nie załapywały, tylny hamulec nie działał. Jak to mówią: dobry zwyczaj- nie pożyczaj! Niby Stary już ustrojstwo naprawił, ale do przyszłych wakacji sobie odpuszczę cycling.
Mara już złapała bakcyla i od rana woła, że chce "dzyń-dzyń". Kiedy jedziemy autem trasą, którą mała przejechała z ojcem radośnie woła "tata! dzyń-dzyń!".
Zakłada kask i okularki jak tata i jest gotowa ruszyć w drogę. Jak usiadła pierwszy raz na swoim mikro rowerku to oszalała z radości i za nic w świecie nie chciała z niego zejść. Dziki śmiech odbijał się echem po całym patio. Cudowność.
Profile Pod Napięciem znajdziesz tu: