Piękne miejsca- Krokowa
Poprzednie posty z tej serii w jednym miejscu: KLIK
Byłam tu kilkakrotnie. Pierwszy raz podczas trasy koncertowej zespołu kaszebsko-wokalno-tanecznego, w którym występowałam. "Margaretki" miały przerwę na obiad między występami w domach spokojnej starości, przerwę tą spędziliśmy właśnie w niegdysiejszej siedzibie rodu von Krockow. Za drugim razem pojawiliśmy się w tym miejscu już wraz ze Starym i w tym zespole wolę powracać do zamku i spacerować po jego przepięknym parku.
O historii zamku oraz otaczającego go parku można poczytać TU.
Przyjechaliśmy do Krokowej, aby wziąć udział w akcji organizowanej podczas wyścigu Skandia Maraton Lang Team. Polegała na tym, że siadamy na rowerze stacjonarnym i drałujemy ile sił w nogach. Każdy przejechany kilometr równał się pewnej kwocie, która zostanie przekazana na zakup rowerów dla domów dziecka. Stary dał z siebie wszystko i można było podziwiać go w telewizorni, Pan kamerzysta intensywnie wtykał mu kamerę w nos. Stary zmęczony po imprezie plenerowej/grillowej na rowerku wbijał kolejne złotówki, a na koniec prawie rozjechał maraton samochodem... Rodowici Kaszubi w rewanżu pozdrowili go wieloma bardzo "życzliwymi" słowami.
Zrobiliśmy swoje i udaliśmy się na spacer po zamkowym parku. Mała szalała w mini labiryncie, skakała po ławkach i próbowała utopić się w fosie otaczającej posesję.
Wypoczęliśmy, odsapnęliśmy i powróciliśmy do Trójmiasta.
Od kilku dni Marycha rozwija umiejętność prowadzenia konwersacji w zastraszającym tempie. Wydaje z siebie dźwięki z prędkością światła. Co jakiś czas kombos tych dźwięków brzmi jak coś sensownego. Kupa śmiechu!
W międzyczasie udaliśmy się również nad jezioro. Dziecko promieniało ze szczęścia, siłą trzeba było ją wyciągać z wody, ale o tym następnym razem.
Zrobiliśmy swoje i udaliśmy się na spacer po zamkowym parku. Mała szalała w mini labiryncie, skakała po ławkach i próbowała utopić się w fosie otaczającej posesję.
Wypoczęliśmy, odsapnęliśmy i powróciliśmy do Trójmiasta.
Od kilku dni Marycha rozwija umiejętność prowadzenia konwersacji w zastraszającym tempie. Wydaje z siebie dźwięki z prędkością światła. Co jakiś czas kombos tych dźwięków brzmi jak coś sensownego. Kupa śmiechu!
W międzyczasie udaliśmy się również nad jezioro. Dziecko promieniało ze szczęścia, siłą trzeba było ją wyciągać z wody, ale o tym następnym razem.
Profile POD NAPIĘCIEM możesz śledzić tu: