Niedziela- dzień śmierdziela!
Mamy taką zasadę w naszej wiejskiej chatce: w niedziele nie pracujemy!
Choćby się waliło i paliło to nie latamy na zakupy, zero prac domowych. Niedziela to czas dla nas!
Ostatnio pisałam, że siedzimy sobie z Mańką same, samiusieńkie. Stary czasu ni ma dla nas, bo ciężko orze. Na szczęście dla naszej rodzinki orka zbliża się ku końcowi i bardzo z moją córką pierworodną jesteśmy za to wdzięczne. Będziemy mieli w końcu więcej czasu na wspólne zabawy i przeszlajanki. Póki co musimy zadowolić się namiastką wspólnego czasu- tak jak dziś!
Śmiech Marysi niósł się między alejkami działkowymi, bo "grała" z tatkiem i dziadkiem w gałę. Heheszki było słychać kiedy z babcią zrywała kwiatki. Radośnie podśpiewywała sobie Apel Maryjny podczas podgryzania ukradzionego ze stołu bochenka!
Bardzo sobie cenię czas spędzony z rodziną. Cieszę się kiedy moi rodzice przyjeżdżają do nas z drugiego końca Trójmiasta i wraz z nami oraz teściami zasiadają do wspólnej biesiady. Znęcam się nad nimi wpychając im coraz to ciekawsze przekąski- tak jak oni robią to ze mną gdy się u nich goszczę! Miło patrzeć jak dobrze się bawią i wypoczywają.
Fajnie patrzeć jak dziecko radośnie się bawi w otoczeniu najbliższych. Jak zaczepia babcie w celu wysępienia kawałka ciasta czy pajdki chleba. Jak świetnie podglądać myszkę ciągnącą dziadka do furtki, bo może on pomoże w ucieczce!
Takie dni docenia się najbardziej po wyprowadzce z domu rodzinnego!
Profile POD NAPIĘCIEM znajdziecie tu: