Sucha skóra u dziecka-pielęgnacja
Już kiedyś wspominałam, że Mańka ma suchą skórę. Generalnie od urodzenia temat jej cery był pod lupą. To, że lico Marii było suche jak wiór to jedna sprawa, drugą była wieczna wysypka, kaszka, i bąble. Położna kontrolowała jej stan przez dwa miesiące zanim doszliśmy do ładu. Wszystkie standardowe płyny do kąpieli dla dzieci nie miały wstępu do naszej łazienki. W grę wchodziły wyłącznie emolienty w formie płynnej czy też pod postacią balsamu.
2!
U nas święta nie kończą się 26 grudnia. U nas święta trwają dzień dłużej. Trzecim dniem świąt są urodziny Maryśki.
27 grudnia 2012- 8:15 Dwa lata minęły od momentu kiedy jej krzyk wstrząsnął Szpitalem Klinicznym... Dwójka na liczniku Masi... Zleciało jak z bicza strzelił! Ja się pytam kiedy?! Dopiero co obchodziła pierwsze uro!
VisolVit Junior - Konkurs
Pamiętacie czasy dzieciństwa, kiedy podkradało się saszetki z witaminami w proszku? Najlepiej smakowały nie rozpuszczone w wodzie, a wyjadane prosto z opakowania. Wy nie podkradaliście? Ja musiałam, bo "na sucho" nie wolno mi było tego jeść na legalu. Po nocach skradałam się do kuchni i podbierałam ukryty za radiem owocowy proszek.
Ostatnio było tu bardzo poważnie dlatego na rozluźnienie mam dla Was mały konkurs.
Do rozlosowania są TRZY zestawy składające się z opakowania kultowych witamin VisolVit Junior oraz lunchboxa.
Ostatnio było tu bardzo poważnie dlatego na rozluźnienie mam dla Was mały konkurs.
Do rozlosowania są TRZY zestawy składające się z opakowania kultowych witamin VisolVit Junior oraz lunchboxa.
Szkoła uczy i wychowuje!
Czy wiedzieliście, że istnieje coś takiego jak program "Szkoła promująca zalecenia Kodeksu Walki z Rakiem" ? Ja nie miałam o tym pojęcia. Może dlatego, że rozpoczął się w 2006 roku i działał wtedy tylko w kilku województwach. W 2006 zaczynałam już studia i zapewne przez to umknęła mi ta informacja.
Rusz się po zdrowie!
Żyjemy szybko i intensywnie- na najwyższych obrotach. Główne miejsca na liście naszych priorytetów zajmują kariera i rodzina. Nie zwracamy uwagi na siebie, nie zwracamy uwagi na własne zdrowie. Jemy co popadnie i jak popadnie. Najbardziej powszechną dietą jest ta "od jutra". Jutro nadchodzi, a my nic z tym nie robimy. Najpopularniejszą aktywnością fizyczną jest stukanie w klawiaturę laptopa/telefonu czy sięganie po pilota od telewizora. O, pardon! Jeszcze marszobieg do najbliższego sklepiku po piwko i przekąskę.
Wiem, nie dotyczy to wszystkich, ale jednak...
Zła dieta i brak aktywności fizycznej to prosta droga do nadwagi i otyłości.
Kolorowych jarmarków
Uwielbiam jarmarki! Kocham jarmarki! Lubię ten kicz i wszechobecny zapach bigosu! Lubię tłumy, które zjawiają się na jarmarkach z nadzieją kupienia czegoś nietypowego i jedynego w swoim rodzaju.
Jarmark Dominikański w Gdańsku jest świetny, ale i tak najbardziej wyczekuję Świątecznego. W tym roku Maryśka pierwszy, świadomy, raz w nim uczestniczyła.
Nuda, ruda jak wiewiórka...
"... nuda, chuda jak szkielecik.
Nuda przyszła na podwórko i zaraża sobą dzieci.
Odejdź, nudo, na odludzie!
My nie chcemy widzieć cię. "
Nuda przyszła na podwórko i zaraża sobą dzieci.
Odejdź, nudo, na odludzie!
My nie chcemy widzieć cię. "
No właśnie! Nie chcemy widzieć cię! Nuda to wróg numer jeden, zwłaszcza w niepogodę i podczas długich zimowych wieczorów. Nuda oznacza jedno: ARMAGEDON! Dlatego moją misją jest wymyślanie zajęć, które zajmą Maryśkę na tyle żeby nie rozniosła nam chałupy!
Ever After High: Krzywe zwierciadło
-Królewna Maria Magdalena, dziedziczka tronu krainy Borkfeld, proszona jest do sali tronowej przez Królową Matkę Katerine!- zawołał lokaj.
-Co ona znowu chce?- pomyślała Maria- Przecież wie, że się pakuję. Nie wyrobię się ze wszystkim przed wyjazdem do Ever After High jak będzie mi zawracała głowę co pięć minut.
Kartonowa chata...
Długie wieczory sprawiają, że spędzamy więcej czasu w domu. Sprawiają też, że musimy się bardziej wysilić i uatrakcyjnić te posiadówki dzieciom. Po jakimś czasie nawet najbardziej wypasione zabawki mogą nudzić.
Pole Dance
-Idziemy gdzieś w piątek?
-Nie mogę, mam zajęcia.
-Jakie? A co robisz?
-Tańczę na rurze...
-Buahaha! Jasne...
-Nie mogę, mam zajęcia.
-Jakie? A co robisz?
-Tańczę na rurze...
-Buahaha! Jasne...
Tak wyglądały ostatnio moje rozmowy z rodziną i znajomymi. Jakiś czas temu sama bym pękała ze śmiechu wyobrażając się sobie na rurze. Gdzie, ja? Śmiechu warte! A jednak!
Listopad do kwadratu
Listopad właśnie dobiega końca. Strasznie szybko zleciał. Na blogu trochę wiatr hulał, ale na instagramie działałam raczej aktywnie. Wiele pasji narodziło się w tym miesiącu, a ja zaczęłam się bać!
Czego się boisz Katarzyno?
Dowiesz się tego pod koniec posta!
Migawki listopada, GO!
Wampir bez zębów.
Dni są krótkie. Po 15 za oknem robi się szarówa. Od 15 rolety zaciągnięte do połowy okien, bo przez zapalone światła w mieszkaniu robi się osiedlowy "Big Brother". Nie przeszkadza mi fakt, że słońce szybko zachodzi. W takich warunkach funkcjonuję lepiej niż zwykle. Jednak ciemności powodują, że pole manewru z dzieciakiem jest z leksza utrudnione. Jakoś tak wyszło, ostatnio, na jaw, że mam w domu wampira, który wyłania się na zewnątrz tylko po zmroku.
Kodeks walki z rakiem
Kiedy na poczcie znalazłam mail z zaproszeniem do wzięcia udziału w kampanii propagującej rzucanie palenia oraz rozpowszechnianie "Kodeksu walki z rakiem" nie wahałam się i podjęłam się zadania.
Wiem, że 20.11. duża część blogosfery parentingowej skupi się na innej, równie ważnej, akcji (Żaneta, szczerze gratuluję :)) jednak ze względów osobistych postanowiłam się dołączyć do tej.
Nie chce mi się!
Mam prawo żeby mi się nie chciało! Nie jestem cyborgiem zaprogramowanym do bycia w pełnej gotowości 24/7. Co to, to nie! Nie jestem urządzeniem multifunkcyjnym- i dobrze, bo i te często okazują się bublem, który można o kant tyłka roztrzaskać. Nie nadają się praktycznie do niczego i tylko zawalają miejsce. Jestem tylko człowiekiem i muszę sama sobie wypisać co jakiś czas "lewe" L4 i nie robić nic!
Pani się nie obrazi, ale...
Od zeszłego roku zdążyłam przywyknąć do upierdliwych komentarzy kierowanych pod moim i Mańki kierunkiem w sezonie wiosennym oraz jesiennym. Przecież za cienko ubieram dziecko, przecież czapkę i rękawiczki powinna mieć! W tym temacie już się wypowiedziałam TU. Jednak zaczepki z jakimi podchodziły do mnie panie w ubiegłym tygodniu sprawiły, że pękałam ze śmiechu! Oto dwie, które odnotowuje ku pamięci.
Jesienny park
Lubię jesień, pisałam o tym nie raz. Mariance też chyba się podoba. Namiętnie zbiera liście, tylko po to żeby po pięciu sekundach wywalić je do najbliższego śmietnika. Leci, szura, wala się po zagrabionych stertach kolorowych listków i śmieje się przy tym jakby co najmniej jechała właśnie na kolejce górskiej.
Kwiatki czytelników, czyli SEO!
W tym poście pochylę się na moment nad kwiatkami, które ludzie wpisują w wyszukiwarkę i jakimś cudem trafiają do krainy zwanej Pod Napięciem. Jako że, głównym motorem tego miejsca jest humor to śmiem twierdzić, że Ankowa akcja jest tu jak najbardziej na miejscu. Let's go!
"Błysk. Opowieść o wychowaniu, geniuszu i autyzmie"
Po przeczytaniu informacji o książce pomyślałam sobie, że będzie to świetna pozycja i ogarnę ją raz, dwa. Nawet Stary zainteresował się historią, którą miała przedstawiać. Kiedy zabrałam się do lektury stwierdziłam jednak, że będę musiała przeznaczyć na nią trochę więcej czasu niż zakładałam na początku. Wiedziałam, że temat autyzmu będzie trudny i szykowałam się na dużą ilość wzruszeń.
Kawy mi do kubła chlupnijcie lub szybciutko dobijcie
Tydzień ledwo się zaczął, a ja mam już dość. Jesień atakuje, a ja przysypiam i zamulam. Już wiem, że najbliższe dni będzie sponsorował LEŃ- wielki, śmierdzący i obezwładniający! Dajcie mi koc, znikam z pola widzenia. Stary przejmuje dowodzenie w chacie do przyszłego tygodnia.
Czuję się wymemłana, niedospana, niewyraźna, zamulona i nie mam ochoty na nic. Nie, sorry! Mam ochotę zakopać się w betach i nie wychodzić przez dwa dni dalej jak do klopa. To nie jesienna depresja, to overload, który występuje u mnie co jakiś czas.
Matka vs. Ojciec: Wykorzystanie czasu drzemki dziecka
Moje dziecko jest śpiochem. Garuje w nocy bez jęknięcia (12 godzin lub więcej), a w dzień poczynia dodatkowe dwie godziny drzemki. Nie ukrywam, że wielce mnie to raduje.
Kraniczanka nie jest zła!
Mam w sobie taki maleńki feler. Może nie taki mały, bo bywa uciążliwy. Widzę, że Maryśka odziedziczyła go po mnie. Obie pijemy na potęgę! W ciągu dnia wlewamy w siebie hektolitry płynów wszelakich. Marycha załycza herbatkę, soczek, wodę. Ja kawę, soczek, wodę, meliskę, mleko, napoje. Moja mama, odkąd pamiętam, śmieje się, że mnie powinni podłączać pod cysternę! Może to by ugasiło moje pragnienie... na noc.
Blogowe WOW vol. 2
Relacja z majowej edycji spotkania: KLIK!
4 października, po nocy wojowania z burakami i ładowania ich w słoiki, ściągnęliśmy nasze zwłoki o nieludzkiej porze i rozpoczęliśmy podróż do Bydgoszczy. Sylwia z familią ruszyła chwilkę wcześniej co uratowało nas od postoju w gigantycznym korku na autostradzie.
I want to ride my bicycle I want to ride my bike
Mamy jesień, a pogoda do weekendu była iście letnia. Każdą możliwą chwilę spędzaliśmy razem na zewnątrz. W niedziele Stary postanowił zarazić Mańkę swoją pasją i już wiem, że mam przechlapane i oboje żyć mi w przyszłości nie dadzą! Stary jeździ na rowerze gdzie się da i ile się da, Mańka jeździ z nim w foteliku, a w niedzielę pierwszy raz zasiadła na swoim prywatnym, który otrzymała od cioci i kuzynki.
Smarowidła do brzuszydła
Od początku ciąży wsmarowywałam w siebie przeróżne preparaty chcąc uniknąć rozstępów. Przez I i II trymestr nic się nie pojawiło, ale jak tylko wkroczyłam w III - BACH! TRACH! Posypały się, jak to Stary pieszczotliwie nazywał "pesteczki". Takie z tych rozstępów pesteczki jak z koziej dupy trąba! Na brzuchu obecnie mam po prostu MÓZG!
Była sobie żabka mała...
Była sobie żabka mała,
co Maruchnę usypiała,
Kołysanki jej nuciła,
aby mała przed snem się wyciszyła!
Jakiś czas temu Marynata otrzymała od firmy DUMEL ropuchę, która okazała się księciem w ukryciu! Księciem stała się nie za sprawą pocałunku i wcale nie dla Maryni.
Oda do B(L)OGiń
Relacja ze spotkania-KLIK!
Uwaga, post zawiera tyle rymów częstochowskich i wykrzykników, że aż boli!
Mami, mamo!
Leżę zakopana w betach. Dawno tak dobrze nie spałam. Nie, nie z winy małej, po prostu mam problemy z zasypianiem. Budzi mnie dźwięk kołysanek odbiegający z Maryśkowej zabawki. Po chwili słyszę cichutki, delikatny głosik. "Mami, sisio". No, a jak ma być Ci dziecko ciepło skoro skarpetki znowu leżą pięknie złożone na komodzie przy łóżeczku?Mały człowieczek siedzi w rogu łóżeczka, opatulony dwoma kocami po czubek głowy. Gołe stopki wystają...
Pęcne ze śmiechu!
Mała, niepozorna książka. Lekka lektura na, dosłownie, godzinę czytania. Niby nic, a jednak kryła w sobie panaceum na jeden z większych problemów życiowych, ostatnich miesięcy, Starego. Tyle się ten człowiek głowił, kombinował! Wystarczyło przeczytać fragment tego mini dzieła literackiego, aby dowiedzieć się...
Spotkanie B(L)OGiń
Jestem B(L)OGinią uświadom to sobie, sobie
Ty też jesteś B(L)OGinią tylko wyobraź to sobie, sobie!
13-go września miałam ogromną przyjemność uczestniczyć w (kolejnym już w tym roku) spotkaniu blogerek. Jednak event zorganizowany przez pięć niesamowitych babeczek (Anię-właścicielkę Gabinetu Dotyk Oceanu, Magdę i Olę- założycielki portalu Mamamoja.pl oraz Matkę Wygodną i Matkę Nie Wariatkę ) wyglądał zupełnie inaczej niż pozostałe spotkania, w których uczestniczyłam do tej pory. Spotkanie B(L)OGiń przebiegało pod hasłem pełnego relaksu i zapomnienia o problemach, które otaczają nas co dnia. Miałyśmy przypomnieć sobie, że nie jesteśmy tylko i wyłącznie matkami! Jesteśmy pięknymi kobietami, które mają prawo co jakiś czas zwolnić obroty.
Jak pomóc dziecku uwierzyć w siebie?
Nie jestem duszą towarzystwa, lepiej czuję się gdy obracam się w środowisku, które znam. Stary nie ma problemu zaczepić obcego faceta, który łowi ryby żeby zapytać się czy coś bierze i co zdołał wyciągnąć z wody. Zanim ja się przed kimś otworzę muszę lepiej poznać daną osobę lub wyczuć czy jest do mnie podobna. Stary potrafi rozmawiać z każdym i wszędzie. Różnimy się od siebie bardzo dlatego zastanawiam się, w którą stronę pójdzie Mania?
Mały pracownik RODOS-owski
Idzie jesień, spadają liście, a co za tym idzie- Stary zaczyna biadolić. Trzeba wkroczyć do akcji z grabiami i kobiałkami, bo się chłop zapłacze nad swoim wychuchanym trawnikiem. Liść na trawie to wróg na poziomie kreta między grządkami! Wszelkie owoce i warzywa trzeba zebrać i skonsumować lub przetworzyć w trybie natychmiastowym!
No coffee no workee!
Jestem uzależniona od kawy. Potrafię pić ją hektolitrami! Nie chodzi tylko o to, że pobudza, po prostu lubię ten smak. Dlatego gdy zaszłam w ciążę brakowało mi tych kilku kubłów dziennie. W robocie przeżywałam katusze, bo w biurze mogło zabraknąć wszystkiego tylko nie kawy. Kawa była podstawą egzystencji dla szefostwa, które tankowało czarne "siekiery" od 9 do 17- non stop. Ja siedziałam i tylko chłonęłam ten przyjemny aromat okalający całe pomieszczenie.
Destroy everything you touch today
Zdarzają się dni takie jak TEN. Są dni lepsze, gorsze. Ręce mi opadają kiedy nic mi nie idzie. W moim przypadku jak od rana nic nie wychodzi to do wieczora będzie mi ciężko przetrwać bez zepsucia czegoś lub kogoś.
Skończyły się wakacje
... opustoszały plaże.
Pamiętam jak mój tata odśpiewywał te słowa zaraz po zakończeniu roku szkolnego i robił to dzień w dzień aż do 1 września. Pamiętam jak irytowało to mojego siostrzeńca, a mnie rozśmieszało. W sumie nadal mnie to śmieszy i to do tego stopnia, że będę to samo robić Maryśce kiedy wejdzie na ścieżkę edukacji.
To były inne wakacje niż dotychczas. Chociaż rok temu też było inaczej, bo była Mania, to w tym roku przeżywaliśmy coś zupełnie nowego. Było świetnie!
W zeszłym roku pierwszy raz od długiego czasu nigdzie nie wyjeżdżaliśmy na wakacje, bo Mańka była za mała. Co najwyżej wybyliśmy na weekend nad jezioro. To jeszcze nie była pora- za dużo klamotów do ogarnięcia, a na dodatek młoda miała rehabilitację w szynie dwa razy dziennie. Do dupy z taką robotą, więc odpuściliśmy.
W tym roku sezon wakacyjny rozpoczęliśmy 1,5 tygodniowym urlopem i wycieczką wzdłuż i wszerz Polski. Maryśka na własnych nóżkach poznawała świat. Zakochała się we wszystkich czworonożnych stworzeniach na tej planecie przez co chata zawala się coraz to nowszymi owcami, kotami, pieskami, misiami i innymi kudłaczami w postaci plasticzanej, książkowej bądź pluszowej.
Od czerwca nie było wielu dni, które przesiedzieliśmy w domu. Ciągle gdzieś jeździmy, ciągle coś robimy!
Poza pierwszym rodzinnym wywczasem, działkowaniem, plażowa miałam okazję poznać cudownych ludzi i to dzięki blogowaniu (Sylwia i spółka- jesteście świetni ♥). Pierwszy raz wpuściłam do chaty praktycznie obce osoby z innej części kraju i to na kilka dni. (Anka&Ksawi- LOVE! ♥) Pierwszy raz uczestniczyłam w dużych blogerskich spotkaniach (WOW | See Bloggers), a w ciągu następnych dwóch miesięcy zaliczę jeszcze dwa następne.
Przez te wakacje zdarzyło się wiele ale najważniejsze jest to, że Maryśka zaczyna gadać po polsku i bardzo się zaprzyjaźniłyśmy. Zżyłam się z nią niesamowicie i wizja powrotu do pracy z dnia na dzień bardziej się oddaliła. Jeszcze będąc w ciąży zapowiadałam, że wracam do roboty zaraz po macierzyńskim, w między czasie dużo się zmieniło...
Kiedy kończyły się wakacje 2013 nie wiedziałam co przyniesie 2014. Czy będę dalej siedzieć z Manią? Czy będę wracać do pracy? Teraz już wiem, że spędzę w domu przynajmniej kolejny rok. Co będzie później? Zobaczymy za 12 miesięcy, zobaczymy na jakim etapie leczenia będzie Maruśka. Póki co, cieszymy się sobą ile wlezie i czekamy na złotą jesień, która przyniesie tradycyjne wycieczki w okolice Pucka i na Kaszuby.
Moje dziecko jest zwierzakiem!
Od jakiegoś czasu w domu zrobił się nam zwierzyniec. Można tu spotkać, m.in. srokę, chomika, konia i psa. Wszystko za sprawą Marychy! Oglądaliście "Zwierzaka"? Film o kolesiu, któremu szalony doktor wszczepił zwierzęce organy i przez to włączają mu się zwierzęce instynkty? Mam wrażenie, że ktoś zrobił to samo mojej córce.
Syzyfowe prace
Myję podłogi i podśpiewuję sobie "bo jak nie my to kto? (...) bo jak nie my to nikt, tego, lepiej nie zrobi tu!". Po czym mówię sama do siebie, że to smutne...
Każda matka zna ten wszechobecny bajzel spowodowany masą rozsypanych po chacie zabawek. Śmiem twierdzić, że każda matka poznała też ten przeogromny ból spowodowany nadepnięciem na klocek, który znalazł się w danym miejscu cholera wie skąd. Chyba każda matka wie, że nie ma sensu tego wszystkiego sprzątać zanim dziecko uda się na wieczorny spoczynek, bo każde podejście do ogarnięcia tego chaosu to istna syzyfowa praca!
Jeśli masz dziecko i nie znasz tego bólu to zazdroszczę Ci! Podziel się swoim patentem na okiełznanie tego nieporządku!
W naszej wiejskiej chatce zabawki są wszędzie! Znikają na chwilę kiedy już nie mogę na to wszystko patrzeć i padam na kolana w celu wrzucenia ich do skrzyni. Oczywiście po chwili wszystko wraca do stanu sprzed chwili. Bajzel rozpływa się w powietrzu również w tedy gdy Mania się zlituje i sama w ramach zabawy wsadza klamoty tam gdzie powinny się znaleźć. W takim przypadku biję brawo jak szalona i dziękuję dziecku za litość!
Niestety nie tylko Marysiowe zabawki są powodem moich wiecznych krucjat porządkowych. Sprawcą sporego bajzlu jest też niezawodny Stary! Klucze na szafkach, plecak na fotelu, buty na środku przedpokoju, trzy pary spodni porozwalanych w różnych częściach mieszkania, cztery szklanki stojące na blacie w kuchni i czekające na zbawienie, skarpetki na podłodze w łazience- to tylko próbka jego bałaganiarskiego talentu. Co mi wadzi jego plecak na fotelu się zapytacie? Sam plecak nie wadzi, ale Maryśka ma naturę szperacza i wtedy robi się kongo. Małe rączki raz, dwa rozepną zamek i przeprowadzą szczegółową inspekcję bukłaka! Wszystko co znajdowało się w środku ląduje na podłodze albo w innym pokoju. Jeśli ja tego nie ogarnę to będzie tak sobie kwitło w centralnym punkcie chałupy.
Czasem myślę, że piosenka "Przewróciło się niech leży" jest hymnem Starego i Mańki, a zachowanie ładu i składu dookoła tej dwójki jest moją misją życiową. Ogarnięcie wszystkiego i zachowanie porządku na dłuższą chwilę to istna walka z wiatrakami. Kurczę, ale ja inaczej nie potrafię. Mam swoje fiksy w mózgu i muszę mieć porządek chociaż na noc. Muszę, bo inaczej się uduszę!
Profile Pod Napięciem znajdziesz tu: