Czy boisz się ciemności?
Siedzimy z Mańką wieczorem w chacie i się relaksujemy.
Po cichu liczę, że Mała padnie, a ja polenię się w ciszy i spokoju nad książką.
Na zegarze 16:45, za oknem ciemno jak w tyłku tatrzańskiego misia i nagle TRACH! Ciemno wszędzie, głucho wszędzie!
Spoko! Biorę telefon i udaję się w stronę skrzynki żeby "korki włączyć". Ale, ale! W skrzynce wszystko spoko.
Dobra! Wyłażę na klatkę i już widzę światła awaryjne na korytarzu...
Wracam się i wyciągam wszystkie świece.
Patrzę za okno i co? Tylko w naszym bloku ciemno. Reszta wsi jasna!
Szlag mnie trafia, ale myślę sobie, że przecież zaraz włączą prąd, bo przecież wszystko u nas elektryczne. Niech szlag trafi przepisy, które nie pozwalają na podłączanie gazu w nowym budownictwie!
Mija godzina... Młoda zaczyna marudzić, ja zaczynam się nudzić.
Odpalam muzykę w telefonie i dla rozrywki bujam się z Mańką. Niestety dziecko nie jest chętne do tańców i po drugiej piosence zasypia mi na rękach.
W bloku nadal panują egipskie ciemności. Wyłażę na taras i pocieszam się faktem, że jednak blok należący do wspólnoty też tonie w ciemnościach.
Mańka kima jeszcze godzinę, mi łeb pęka od świec.
Wszystko spoko, tylko jak tu teraz mleko podgrzać, jak kuchenka umarła i podgrzewacz też?
Kuchenka turystyczna okazuje się zbawieniem. Nasz mały pierdek zakupiony w celach biwakowych zakopany gdzieś na dnie szafy. Jest tylko czy ta puszka ma w sobie jeszcze jakiś gaz po ostatnim użytkowaniu na rybach?!?
Miała!
Mleko jest, herbata jest! Tylko prądu nie ma 3 godzinę!
Włączyli w końcu po godzinach 5!
Wiejski blok cofnięty do epoki kamienia łupanego.
Chociaż dziecko miało zabawę...
Po cichu liczę, że Mała padnie, a ja polenię się w ciszy i spokoju nad książką.
Na zegarze 16:45, za oknem ciemno jak w tyłku tatrzańskiego misia i nagle TRACH! Ciemno wszędzie, głucho wszędzie!
Spoko! Biorę telefon i udaję się w stronę skrzynki żeby "korki włączyć". Ale, ale! W skrzynce wszystko spoko.
Dobra! Wyłażę na klatkę i już widzę światła awaryjne na korytarzu...
Wracam się i wyciągam wszystkie świece.
Patrzę za okno i co? Tylko w naszym bloku ciemno. Reszta wsi jasna!
Szlag mnie trafia, ale myślę sobie, że przecież zaraz włączą prąd, bo przecież wszystko u nas elektryczne. Niech szlag trafi przepisy, które nie pozwalają na podłączanie gazu w nowym budownictwie!
Mija godzina... Młoda zaczyna marudzić, ja zaczynam się nudzić.
Odpalam muzykę w telefonie i dla rozrywki bujam się z Mańką. Niestety dziecko nie jest chętne do tańców i po drugiej piosence zasypia mi na rękach.
W bloku nadal panują egipskie ciemności. Wyłażę na taras i pocieszam się faktem, że jednak blok należący do wspólnoty też tonie w ciemnościach.
Mańka kima jeszcze godzinę, mi łeb pęka od świec.
Wszystko spoko, tylko jak tu teraz mleko podgrzać, jak kuchenka umarła i podgrzewacz też?
Kuchenka turystyczna okazuje się zbawieniem. Nasz mały pierdek zakupiony w celach biwakowych zakopany gdzieś na dnie szafy. Jest tylko czy ta puszka ma w sobie jeszcze jakiś gaz po ostatnim użytkowaniu na rybach?!?
Miała!
Mleko jest, herbata jest! Tylko prądu nie ma 3 godzinę!
Włączyli w końcu po godzinach 5!
Wiejski blok cofnięty do epoki kamienia łupanego.
Chociaż dziecko miało zabawę...